Kilka słów o tym, jak rozwijać przedsiębiorczość w młodym człowieku

Ewa Grynicka

Wiele się mówi w polskich szkołach o kształceniu kompetencji młodych ludzi – uczniów szkół podstawowych oraz średnich. Definicja tego słowa akcentuje, że kompetencje to zdolność do podejmowania określonych działań, a więc zastosowania w praktyce wszystkiego, czego się wcześniej nauczyliśmy. Ważne, aby nie mylić z umiejętnościami (co z moich obserwacji i rozmów zdarza się wśród nauczycieli), które są częścią tzw. triady kompetencyjnej WUP (wiedza, umiejętności, postawy). Standardowe podejście do lekcji zakłada oczywiście cele do zrealizowania (dobrze, jeśli poda się je uczniom, co wcale nie jest zwyczajową praktyką). Niemniej dużo korzystniej byłoby, gdyby nauczyciel uszczegółowił oczekiwania, odpowiadając sobie na trzy pytania:

  • Jaką wiedzę zdobędą lub pogłębią dzisiaj moi uczniowie?
  • Jakie ich umiejętności będziemy pogłębiać?
  • Jakie postawy będą kształtowali?

Przygotowanie każdej lekcji z uwzględnieniem powyższych pytań zwiększa szanse na rozwijanie w uczniach tego, co przydatne w życiu. Wystarczy pomyśleć, ile średnio godzin  tygodniowo spędzają dzieci i młodzież w szkole. Z pewnością wystarczająco dużo, aby przez cały ten okres wykształcić w człowieku kompetencje wyszczególnione przez Unię Europejską jako kluczowe. My skupimy się na inicjatywności i przedsiębiorczości.

Po pierwsze – komunikacja i współpraca w zespole. Młodzi ludzie lubią pracę w grupach. Bardziej wieloosobowych niż w parach. Powód jest prosty – zawsze znajdą się w zespole tacy, które lepiej „czują” i rozumieją zadany temat. I tutaj rola nauczyciela jest istotna. Trzeba znać klasę i dobrać uczniów w taki sposób, aby w grupie pojawiły się różne charaktery i osobowości. Jeden woli szukać przykładów w tekście, inny robić notatki, ktoś trzeci tworzyć prezentację. Współpraca jest widoczna gołym okiem, a jej efekty – i to ważne – prezentuje cały zespół zgodnie z założeniem, że w ramach kształcenia kompetencji przedsiębiorczości jest zachęcanie uczniów do wystąpień przed większą lub mniejszą publicznością oraz wspólna odpowiedzialność za działania i efekty wykonanych zadań.

Wyżej opisana wersja jest tą idealistyczną. Bardziej realnie – nauczyciel, szczególnie w młodszych klasach, często staje w obliczu koleżeńskich animozji, nielubienia koleżanki lub kolegi, zarzutów o lenistwo i wykonywanie pracy za kogoś. A więc przy kształtowaniu kompetencji przedsiębiorczości może jednak należałoby wyjść od uczenia planowania i organizowania własnej pracy nim przejdzie się do działań w grupie?

I to kolejny trudny do rozwiązania problem. W dobie atrakcji, jakie niesie świat, szkole trudno być konkurencyjną i przekonującą, że zarządzanie swoimi działaniami jest warte uwagi i przynosi korzyści. Przecież potrzeba na to czasu, a media społecznościowe, kolejne wymyślone przez rodziców zajęcia, na które trzeba koniecznie uczęszczać, zdobywanie następnej dobrej oceny nie pozwalają młodym ludziom skupić się na tym, co istotne – wyrabianiu umiejętności planowania. I tak tworzy się błędne koło – nie ma czasu na kształcenie wspomnianych kompetencji, bo są dziesiątki innych spraw, które wykonuje się byle jak, bez pomysłu, na szybko, gdyż nie zna się sposobów na organizację swoich działań. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze stres, na który składają się na przykład strach, wstyd, złość, gniew. Trudno nad nim zapanować i trudno zobaczyć wówczas w młodym człowieku kogoś przedsiębiorczego, kto będzie efektywny w dorosłym życiu prywatnym i zawodowym.

A co z kreatywnością i chęcią podejmowania ryzyka, które składają się na kompetencje wchodzące w zakres przedsiębiorczości? W małych dzieciach są one jeszcze dość naturalnym odruchem, fantazja dzieci nie zna granic. Im starszy uczeń, tym większa kontrola, żeby nie ośmieszyć sie swoimi pomysłami przed koleżankami i kolegami z klasy. Wyjściem z sytuacji wydają się tutaj albo prace pisemne (można się „schować” i pokazać tylko nauczycielowi – pod warunkiem, że mu się ufa – swoją innowacyjność), albo działania projektowe, nawet wychodzące poza podstawę programową danego przedmiotu. W takich sytuacjach uczniom jakoś łatwiej, bo można dołożyć cegiełkę swojej niezależności i pomysłowości oraz powiązać ją z konceptem „współpracownika” z grupy, do której się należy. Tak było w przypadku stworzonych przeze mnie projektów – współpracy z sobotnią szkołą sobotnią w Londynie (klasa 6. szkoły podstawowej) oraz popołudniowych warsztatów poetyckich (klasy 7. i 8. szkoły podstawowej).

Na koniec wrócę do słowa, które zostało wymienione w początkach artykułu. Komunikacja. Świadomie nie nawiązywałam do niego wprost – aż do teraz. Pobrzmiewało jednak, jak sądzę, w każdym akapicie tekstu. Nie można być przedsiębiorczym, jeśli nie ma się wykształconej kompetencji swobodnego komunikowania z innymi. Nie będzie możliwości przedstawienia koleżankom i kolegom swoich pomysłów, wykazania się kreatywnością, współpracowania w grupie i osiągania założonych celów. Dlatego szkoła powinna dawać uczniom jak najwięcej okazji do – po prostu – mówienia. Wypowiadania się na różnorodne tematy, które absorbują młode osoby, począwszy od tych błahych, po ważne i kształtujące osobowość przedsiębiorczego człowieka, potrafiącego odnaleźć się w świecie i wśród innych ludzi. 


Cover photo by Chen from Pixabay